Lody z lat 90. Początek lat 90 w Polsce związany jest z transformacją systemową. Budowany od końca wojny ustrój polityczny ostatecznie upadł. A wraz z tym przełomowym wydarzeniem zmieniły się realia życia Polaków. Odnosi się to do wszystkich jego dziedzin – również więc kulinariów. Półki sklepowe zaczęły uginać się pod

Bo zwariuję. Ktoś może pamięta lody na patyku, chyba algidy, Sandi i Muru? Jeden był brązowy a drugi biały. Jeden z czekoladą a drugi z czymś truskawkowym. Nie mogę nic na ich temat odszukać, żona mi wmawia, że je sobie wymyśliłem. Ktoś, coś?

Ukraina 2011 Blok 90 lat znaczków pocztowych. Rodzaj. Czysty. Rok emisji. 2011. 19, 99 zł. 30,94 zł z dostawą. Produkt: Ukraina 2011 Blok 90 lat znaczków pocztowych. dostawa we wtorek.

Koncentrat przeznaczony do produkcji lodów włoskich został stworzony z najlepszej jakości, starannie wyselekcjonowanych, polskich składników. Przy jego tworzeniu zadbano o każdy, nawet najmniejszy szczegół, tak aby wyprodukowane lody miały idealny smak, intensywny kolor i z łatwością nakładały się na wafelek. Po odpowiednim przyrządzeniu mieszanki, posiada ona jednorodną postać, która po wlaniu do zbiornika maszyny nie rozwarstwia się. Wyprodukowane lody charakteryzują się delikatną, kremową konsystencją i wyjątkowym smakiem. Koncentrat przeznaczony do produkcji lodów włoskich jak za dawnych lat! Smak, na który czekali właściciele lodziarni w całej Polsce oparty na tradycyjnych recepturach z lat 70 -tych i 80 -tych. Mamy go tylko my!!! Smak: śmietanka PRL Sposób użycia: 1 kg proszku rozpuścić w 2 L wody pitnej, mieszać do uzyskania jednolitej konsystencji. Odstawić na 15 minut do lodówki, a następnie wlać do zbiornika maszyny. Przechowywanie: przechowywać w suchym i chłodnym miejscu Opakowanie: 2 kg Opakowanie zbiorcze: 5 x 2 kg Indeks 1253 Data dostępności: 2019-02-22 Specyficzne kody

Symbole lata. Symbole lata w dzisiejszym wpisie to białe spodnie oraz jasne kolory innych składników garderoby, kapelusze panama, buty loafersy noszone bez skarpet, oraz… lody. Bo muszę dodać, że partnerem wpisu jest marka Bracia Koral – znany producent lodów. Ja sam jestem wielkim fanem lodów i jadam je codziennie, niezależnie od

Dzieciństwo lat 90. ubiegłego wieku to nie tylko zbieranie kolorowych karteczek, noszenie dżinsów i zabawa tamagotchi. To także zajadanie się specjałami, które w obecnych czasach trudno już znaleźć w sklepach. Głównie dlatego, że jeśli już się pojawiają... są szybko kupowane przez pełnych nostalgii 30- i 40-latków. Które z nich pamiętacie? To były czasy! Można było godzinami biegać po podwórku, a gdy zaburczało w brzuchu, z odsieczą przychodziły drobniaki schowane w kieszeni. Nie musiało być ich wiele, bo -dziesiąt (!) lat temu wszystko było wyraźnie tańsze. To ten sam okres, w którym bilet jednorazowy na tramwaj kosztował 55 groszy. Za taką kwotę można było kupić również np. dwa lody wodne albo pięć gum kulek. "Ale o czym mowa?", pomyślą pewnie ci, którzy urodzili się w 2000 roku i później. Spieszymy z wyjaśnieniami. Oto niektóre z kultowych słodyczy z tamtych "wodniaki"Kosztowały tyle co nic... i miały podobnie "bogaty" skład. To tylko zamrożona woda z odrobiną soku owocowego i cukru. Z racji ceny i szerokiej dostępności, bywały prawdziwym hitem na podwórkach. Czy były smaczne? Na tyle, na ile pozwala ich zawartość. Chipsy z tazosamiGry tego typu wywodzą się podobno od japońskiej gry menko, ale według polskich dzieciaków z lat 90., ich pochodzeniem na pewno są paczki czipsów. Tazosy, czyli niewielkie, okrągłe krążki z papieru były dodawane do paczek chrupek, które dzięki temu zdecydowanie zyskiwały na atrakcyjności. Można było je nie tylko podziwiać, lecz także nimi grać. W zależności od okresu, można było znaleźć na nich informacje na temat różnych krajów świata, bohaterów Star Wars albo - najbardziej popularne - Pokemony. Te ostatnie były również najlepszej jakości, ponieważ były produkowane z plastiku, a nie z tektury, jak pozostałe. Pojawiały się również serie tazosów trójwymiarowych. Oranżada w proszkuPo co rozpuszczać coś w wodzie, skoro można zjeść to na sucho? Dotyczy to zarówno oranżadek w proszku, jak i poczciwego vibovitu do kupienia w aptece. Gumy o 3-sekundowym smakuGumy Turbo, gumy Donald i gumy-kulki. Wszystkie je łączył podobny czas produkcji oraz fakt, iż maksymalnie po 5 sekundach po ich smaku pozostawało już tylko wspomnienie. Zalety? Niezaprzeczalnie: cena. Ale nie tylko. W gumach Turbo kolekcjonerzy znajdowali prawdziwą gratkę w postaci zdjęć samochodów i motocykli. Pasjonaci mają zresztą okazję wciąż wzbogacać swoje zbiory: kilka lat temu w popularnej sieci dyskontów gumy wróciły na półki sklepowe. Coraz częściej można spotkać w marketach także gumy-kulki, które wciąż kuszą wyjątkowo niską ceną. Uzasadnia je - oczywiście - trwałość smaku tej Donald, a właściwie gumy marki Donald Bubble Gum uatrakcyjniały czas żucia obrazkową historyjką z tytułowym bohaterem lub innymi postaciami Disneya: Myszką Miki, Daisy czy psem Pluto. Były też gumy z tatuażami, które pozwalały na chwilę (do pierwszego mycia) poczuć się dorosłym. Gumy-papierosy i czekoladowe monetyGdy już się "wydziaraliśmy", a dorosłości wciąż było nam mało, mogliśmy też bawić się w handel złotymi monetami. Pod warunkiem, że nie mieliśmy akurat gorącego lata, bo wówczas nasza waluta - wypełniona po brzegi mleczną czekoladą - mogłaby szybko stracić na wartości. To wciąż nie wszystkie słodycze, które miały sprawić, że dzieci i nastolatkowie mieli poczuć się, jak gdyby 18. urodziny mieli już dawno za sobą. Gumy-papierosy, które najpierw się "cmokało", jak gdyby były fajką, a dopiero później, po zakończonej zabawie, przystępowało do konsumpcji. Z naszych obserwacji wynika, że obecnie próżno już ich szukać w sklepach. Może to i dobrze? Lizak-gwizdekChoć tańsze od nich były lizaki-serduszka, te również cieszyły się dużym uznaniem. Nic dziwnego, w końcu gdzie indziej można było znaleźć jadalny gwizdek? Tym dokładnie były "melody popsy". Oczywiście dopóty, dopóki się ich nie pożarło. Ciepłe lodyByły już lody wodne, teraz czas na przeciwny biegun: ciepłe lody. Wyglądają jak lody włoskie z polewą czekoladową, smakują... znacznie... no cóż, gorzej. Składają się z cukru, wody i substancji o mało smakowitej nazwie: albuminy wysokopienistej Ex. Czy ktokolwiek z nas przypomina sobie, żeby w czasach swej adolescencji poprosił mamę o kupienie takiej przekąski podczas zakupów? Gumy MinoKolorowe, maleńkie gumy do żucia, które wyglądały jak drażetki. Ile było ich w opakowaniu? To wciąż pozostaje nieodkrytą tajemnicą Wszechświata (a może ktoś to policzył?). Z gumami Turbo łączył je producent - firma Kent. Sprzedawane w niewielkich saszetkach za niewielką cenę około 1 złotego. Metrowa guma balonowaProblem braku smaku nie dotyczył na szczęście metrowych gum, sprzedawanych w okrągłych, plastikowych pojemnikach. Może właśnie dlatego ten przysmak wciąż można zakupić w niektórych sklepach. Mega długie rolki gumy oferowane są w trzech różnych smakach: wieloowocowym, truskawkowo-jagodowo-arbuzowym i coca-coli. Słodka biżuteriaW "naszych czasach" za złotówkę lub dwie można było mieć piękny naszyjnik lub bransoletkę, którą przy okazji zmiany garderoby można było... zjeść. Mowa o słodyczach z cukierków pudrowych, które - podobnie jak kilka innych produktów z naszej listy - znowu można spotkać w sklepie. Pysznie i modnie! Super kwaśne gumyTo te gumy, od których robi się kwaśno na samą myśl. Ich szokujący (nomen omen) efekt łagodzi nieco sok owocowy, który znajduje się w środku. Lepiej więc szybko rozgryźć kwaśną skorupkę i mieć to już za sobą, bo podobnie jak w przypadku innych kolorowych gum do żucia, smak nie trwa zbyt długo. Czekoladki Skawa Małe czekoladki z wypukłym obrazkiem w kształcie zwierzęcia lub samochodu, który zawsze był niespodzianką. Niewielkie, smaczne i zaskakujące. Kogel-mogelNa sam koniec słodycz, którą można było zjeść tylko w domu. Deser składający się z surowych żółtek jaj ubitych z cukrem uwielbiały wszystkie dzieciaki. Obecnie nie jest już tak popularny, być może ze względu na wątpliwy zdrowotnie pomysł jedzenia surowych z wymienionych słodyczy były waszymi ulubionymi? A może pamiętacie jeszcze inne smaki dzieciństwa? Koniecznie podzielcie się z nami w opiniach. Completed 13 September 1938. Launched 14 May 1936. Builder Friedrich Krupp Germaniawerft. Z10 Hans Lody was a Type 1934A-class destroyer built for Nazi Germany 's Kriegsmarine in the mid-1930s. At the beginning of World War II on 1 September 1939, the ship was initially deployed to blockade the Polish coast, but she was quickly transferred to Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres popularności lodów Ekipy słyszał już każdy. W sieci znajdziemy filmiki jak dorośli i dzieci walczą o nie przy zamrażarkach. Wielu to szokuje (podobnie jak wcześniej Świeżako-mania), ale mnie nie. Doskonale pamiętam pierdółki, które się kupowało i zbierało wcale nie tak dawno temu. Zapraszam was w retro-podróż do czasów, które były jeszcze lepsze niż lody Ekipy. 7 rzeczy, o które zabijały się dzieciaki na przełomie lat 90. i 00. Karteczki do segregatora Jedno z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa to korytarze w szkole, na których dzieciaki nie były wpatrzone jak dziś w smartfony, ale w klasery z „karteczkami”. Do tej pory nie rozumiem, dlaczego to było takie popularne, bo to przecież były zwykłe kartki do notatek ilustrowane grafiką à la znak wodny, ale w latach 90. panował na nie istny szał. Dzieciaki wtedy po raz pierwszy stykały się z ekonomią, bo karteczka karteczce nie była równa. Liczyła się ich wartość rynkowa. Pamiętam, że np. za te z „„Króla Lwa” (filmy były wtedy na topie), można było dostać nawet kilka innych z mniej wyhajpowanych produkcji jak dajmy na to „101 dalmatyńczyków”. „Najdroższe” były jednak te z „Titanica” i z chłopakami z boysbandów. Tazosy z cziperków i nie tylko Pierwszego tazosa z edycji specjalnej „Gwiezdnych wojen” (odświeżona klasyczna saga) znalazłem w... Delicjach Szampańskich. I to od razu z Darthem Vaderem! To były naprawdę dziwne czasy. Teraz już chyba w ogóle nie ma takich znajdziek w przekąskach, a jedynie nudne kody smsowe. Tymczasem kiedyś pakowano do czipsów prawdziwe pieniądze i wspomniane tazosy, które dla dzieciaka były wartej więcej niż jakieś tam 10 zł. Pamiętam, jakie emocje towarzyszyły macaniu paczek w sklepie w poszukiwaniu plastikowego żetonu, bo ekspedientki po prostu przeganiały, albo kazały płacić. A nikt nie chciał kupować zmiażdżonych czipsów. Kółeczka ze zwierzaki i państwami Po tazosach z „Gwiezdnych wojen” przyszedł czas na wysyp innych żetonów i kart. Popularne były rysunki „3D” z rogalików Chipicao, a także karty z „Dragon Balla” w które można było nawet grać, bo postacie miały siłę i żyćko, a te z „Władcy pierścieni” nawet moc żywiołów, którą odkrywało się pocierając w odpowiednim miejscu palcem (warstwa znikała pod wpływem ciepła). Oddzielną kategorię stanowiły jednak dla mnie kółeczka z państwami i zwierzakami z czipsów Star Foods. Miały one walor nie tylko kolekcjonerski, ale i edukacyjny, który dawał przewagę w grze w „Państwa Miasta”. Naklejki do albumów Panini Jedyne czego żałuję w życiu, to pieniędzy wydawanych na saszetki z naklejkami. Dobrze, że moi rodzice byli na tyle rozsądni, że nie nie dawali mi szalenie wysokiego kieszonkowego. Kiedyś tego nie rozumiałem, ale teraz za to dziękuję. Jednak i tak budżet z konta „masz tu na bułkę” szedł w pewnym momencie właśnie na te naklejki. Nigdy nie uzbierałem całego albumu – a próbowałem z Pokemonami, piłkarzami z mundialu '98 i z „Mrocznym widmem”. To było praktycznie niewykonalne, bowiem w paczce były losowe naklejki (ten sam mechanizm jest w cyfrowych już loot boxach). Jeśli nie miałeś multum znajomych, którzy też przepuszczali na to pieniądze i mieli coś na wymianę, to byłeś zawsze na pozycji przegranej, a album wygląd mało estetycznie z pustymi kwadracikami. Dodam, że to było jeszcze w czasach pre-Allegro. Samochody z gumy Turbo Gumy Turbo powróciły niedawno do sklepów, ale nie powtórzyły poprzedniego sukcesu. Zresztą jak zobaczyłem, jak teraz wyglądają te zdjęcia, to się prawie przeżegnałem – krzywo przycięte, rozpikselowane, paskudne po prostu. W mojej pamięci zachowały się inaczej. Jedynie smak (gumy, nie karteczki) pozostał ten sam. Teraz bez problemu znajdziemy je za śmieszne pieniądze na Allegro i Olx. Oprócz samochodów modne były też gumy Donald z historyjkami, ale w mojej dzielnicy te nie cieszyły się takim zainteresowaniem. Co innego już normalny magazyn z komiksami. Oj, je też się zbierało. Do dziś gdzieś mam ten plastikowy scyzoryk z kompasem. Szkielet dinozaura świecący w ciemności Dzisiaj takie fluorescencyjne cuda można bez problemu dostać w internecie lub chińskim markecie za grosze. Kiedyś trzeba było kupować co tydzień lub dwa nowy numer gazety – jeżeli przegapiłeś jeden, no to miałeś problem, bo szkielet był niekompletny. Pal licho mało widoczne żebro, ale jak nie miałeś kawałka czaszki, to dinozaur nie wyglądał już tak okazale na półce. Najlepsze w tym było to, że cała kolekcja razem z gazetami kosztowała kilkadziesiąt albo i kilkaset razy więcej niż sam plastikowy model. Jednak o to w tym właśnie chodziło, bo w sklepie kupić może każdy, a cierpliwie zbierać i składać tylko nieliczni. O dziwo ta formuła sprawdza się do dziś, bo kioski są wręcz zawalone gazetami z takimi gadżetami. Ostatnio widziałem w Empiku części do samochodu z „Szybkich i wściekłych”. Karty telefoniczne Niemal już zapomniałem o ich istnieniu, a sam pamiętam jak czatowałem przy budkach telefonicznych (kolejny relikt przeszłości), aż ktoś skończy rozmowę. I wtedy hyc do automatu, bo może skończyły mu się impulsy i zostawił kartę. Każda miała swój wzór – od polskich królów, przez krajobrazy, reklamy, po papieża i WOŚP, więc można było je zbierać niczym znaczki. Oprócz kapsli i puszek po piwie, były jednymi z niewielu „kolekcjonerek”, których zwykle się nie kupowało, ale dosłownie zdobywało. Przynajmniej będąc dzieckiem. Można było się uśmiechnąć do kogoś z rodziny, kto godzinami rozmawiał przez telefon. Niektórzy byli tak zdeterminowani, że nawet szabrowali śmietniki. Oscarowe i głośne tytuły możesz obejrzeć w CHILI za darmo dzięki nowej promocji Logitech – sprawdź W Coccodrillo oferujemy Ci różnorodne bluzy dziewczęce. Nasza oferta obfituje w wiele ciekawych modeli, dzięki czemu każdy z naszych klientów może znaleźć idealny produkt dla swojej pociechy. Jeżeli chcesz, aby Twoje dziecko czuło się w pełni komfortowo w swoich stylizacjach, to asortyment naszego sklepu z całą pewnością Słodycze lat 90. Sentymentalny powrót do smaków dzieciństwa Pamiętacie, czym zajadaliście się za małolata? Niektóre z tych rarytasów przepadły bezpowrotnie, ale część cały czas można jeszcze dostać. Te pyszności kiedyś były prawdziwym hitem. Gumy Turbo Niekwestionowany smak dzieciństwa i klasyk wśród słodyczy. Bardzo szybko traciły smak, ale to nic. Najważniejsze były dołączone do nich obrazki z samochodami. Wszyscy je zbierali. Równie popularne były kojarzące się z latami 90. gumy Donald. Gumy Turbo Foto: Oksana Poliakova / Shutterstock/ Gumy Donald Słodkie szyszki ryżowe Ciocia zawsze robiła je na święta. Pojawiały się na rodzinnym stole z okazji Bożego Narodzenia a także na urodziny. Bardzo słodkie i niezwykle efektowne. Wszystkie dzieciaki je uwielbiały. Kulki ryżowe "szyszki" Teraz bez problemu można kupić takie w sklepach, ale te domowej roboty zawsze smakują lepiej. Mamy dla was przepis na ryżowe szyszki z karmelem. Będą jak znalazł jako przekąska na Sylwestra. Czekoladowe gwiazdki Milky Way To nie była zwykła czekolada. One smakowały naprawdę niebiańsko. Były tak pyszne, że ludzie zaczęli domagać się ich powrotu do sprzedaży. I udało im się. Pod koniec roku 2013 kultowe czekoladowe gwiazdki ponownie pojawiły się w sklepach. Smak dzieciństwa znowu na wyciągnięcie ręki. Chociaż wiele osób twierdzi, że te które można kupić dzisiaj, jednak nie smakują już tak, jak kiedyś. Być może producent zmienił formułę, a może po prostu we wspomnieniach zawsze wszystko jest lepsze, niż w rzeczywistości. Foto: Materiały prasowe Gwiazdki Milky Way Ciepłe lody Jedyne co miały z lodami wspólnego to wygląd. Ta naprawdę był to potwornie słodki krem w wafelku polany czekoladą, a właściwie wyrobem czekoladopodobnym. Wszystkie dzieciaki z podwórka się nimi zajadały. Ich niewątpliwą zaletą był fakt, że nigdy się nie topiły, a jak na lody to duży wyczyn. W dodatku były bajecznie tanie. Kosztowały jakieś 50 groszy. Dzisiaj raczej nikt by się nie skusił na ten mdły przysmak, więc ciężko jeszcze gdzieś je spotkać. Ale jeżeli wam się to uda, warto przypomnieć sobie smak dzieciństwa i to, ile radości potrafił dać ten specjał. Piszinger znany również jako andrut To bajecznie proste "ciasto" było punktem obowiązkowym na wszystkich urodzinach i imieninach. W smaku było cudownie słodkie i ciężko było poprzestać na jednym kawałku. Zazwyczaj znikały wszystkie. I to w dość szybkim czasie. Andrut Jeżeli macie ochotę na kulinarną wycieczkę w lata 90. mamy dla was dwa przepisy: piszinger mojego dziadka (do przygotowania w pół godziny) i andrut z masą kakaową. Cola Cao Kultowe kakao, jeden z ulubionych napojów dzieciństwa. Chyba każdy pamięta ten słodki, czekoladowy proszek w żółtej puszce z czerwoną zakrętką. Z mlekiem było pyszne, ale jeszcze chętniej wyjadało się je łyżeczką na sucho. Foto: FOTOADICTA / Shutterstock/ Kakao Cola Cao Kogel-mogel Banalnie prosty deser składający się wyłącznie z żółtek jaj i cukru. Pyszny smak dzieciństwa. Co ciekawe dzisiaj smakuje równie dobrze i często bije na głowę współczesne przysmaki. Kogel-mogel Zagęszczone mleko w tubce Jeżeli chodzi o ścisłość, ten przysmak był właściwie samym cukrem. Ale dzieciakom to nie przeszkadzało. Gęste, klejące i pyszne - bez problemu pochłaniało się całą tubkę za jednym razem. Mleko w tubce Dzisiaj mamy do wyboru dużo bardziej wyszukanych smaków, wciąż jednak z sentymentem wspominamy pyszności z lat 90. Słodycze naszego dzieciństwa były wyjątkowe i nic nie będzie w stanie ich zastąpić. Zawsze będą jak powrót do najpiękniejszych czasów. Do kolorowych lat 90. Przygotuj atrakcyjne pyszności, używając tego wszechstronnego, 28-elementowego zestawu z ladą do zabawy w lody; solidna drewniana lada pomieści osiem drewnianych gałek lodów o różnych smakach, sześć rozmaitych dodatków, dwa rożki, plastikowy kubeczek, łyżkę do lodów, szczypce i drewnianą łyżkę; łyżka do lodów wpasowuje Dzieci urodzone w XXI w. z pewnością nie będą miały takich wspomnień jak my – “dzieci PRL’u”. Dorastaliśmy w niełatwych czasach, ale z dzieciństwa pamiętamy święta naprawdę pachnące pomarańczą, szczypki w paskudnych foliowych papierkach kupowane na odpuście oraz ciepłe lody. Wraz z Monsieur postanowiliśmy zebrać nasze wszystkie smaki dzieciństwa i opisać je w tym wpisie. Okazało się, iż mimo że mieszkaliśmy w innych częściach Polski, to pamiętamy dokładnie te same rzeczy i oboje zatruliśmy się nie raz i nie dwa dawnym serkiem homogenizowanym, któremu wieczko “mu się odkleiło, temu misiu”. Ze specjalną dedykacją dla urodzonych w latach 80-tych i pod koniec 70-tych. Smaki PRL – nasze smaki dzieciństwa: Draże Korsarze, śmietankowe i inne. Jadł je każdy! Były obowiązkowym punktem w szklonym sklepiku. Dziś nadal można je kupić. Wydają się być jednak do bólu przesłodzone. Wspomnienie pozostało, najwyraźniej zmienił się nasz smak lub też skład produktu. Lody Bambino Nie wierzę, że ktoś ich nie pamięta! To klasyk jakich mało. Wąskie lody śmietankowe w polewie czekoladopodobnej. Pyszne były. Mleko słodzone w tubce Wyjadane ukradkiem z tubki. Pamiętam, że niektórzy tak się przyssali do opakowania, że nie mogli się oddessać aż nie wciągnęli całej zawartości. Poziom cukru skakał do nieba, ale kto się wtedy przejmował cukrem??? Fot: Mleko i śmietana z kapslem oraz w worku Sznurkowe siatki, a w nich dwie butelki, mniejsza i większa, zamykane na kapsel. Kapsle często same spadały, zanim butelki przyniosło się do domu. Takie były czasy. Pamiętam, że trzeba było dokładnie patrzeć czy przypadkiem produkt był prawidłowo zapakowany. Butelki wtedy były zwrotne. Tylko dziś nie wiedzieć dlaczego, firmy mają problem z przyjmowaniem szkła z powrotem. Pamiętacie jak nieco później sklepy zalało (często dosłownie!) mleko i śmietana w workach? Ileż razy to napoczęte mleko wylało się w lodówce… Moi rodzice opatentowali sposób, by takie mleko wstawiać do garnka lub od razu je przelewać. Guma Turbo, Donald, gumy kulki i Wrigley’s Juicy Fruit Wszystkie miały na swój sposób wyjątkowy smak, który znikał po kilku ruchach szczęki. Turbówki i donaldówy miały jednak tę zaletę, że pod papierkiem miały zdjęcie wyścigówek lub historyjki z Kaczorem Donaldem. Kolekcjonowałam wszystkie, nawet samochody. Fot: Spod Lady Wafelki Koukou Roukou Moje ulubione! Pewnego razu znalazłam na ulicy 20 000 zł. Wyobrażacie sobie jaka to była kasa! Kupiłam za nią cały karton wafelków Koukou Roukou i wykleiłam pół albumu z obrazkami (w każdym opakowaniu przyklejona była kolorowa naklejka, a album można było dostać w spożywczym). Fot: Wafelki Prince Polo Polski towar eksportowy – ulubione wafelki Islandczyków. Do dziś popularne także w Polsce. Żródło: Źródło: Pudrowe pastylki To hit Monsieur. Pamiętam, że miały lekko kwaśny smak i pudrowe kolory. Szczypki z odpustu Cukier, cukier i jeszcze raz cukier. Coś potwornego, ale często się je kupowało na przycmentarnych odpustach. Można też je było zawiesić na choince, gdzie lepiej spełniały swoją odpustową rolę zawinięte w posrebrzane papierki. Fot: Serek homogenizowany waniliowy i truskawkowy Truskawkowy czy waniliowy – jaki był Wasz ulubiony? Osobiście wolałam truskawkę, bo po wanilii pewnego razu miałam straszną biegunkę. Cóż, produkcja wyrobów mleczarskich nie była wówczas tak rozwinięta jak dziś. Teraz serek jest zawsze super szczelnie zamknięty i może leżeć miesiąc. Kiedyś tracił ważność po 4-5 dniach, a bywało, że nawet i wcześniej, jeśli nie przyklejono solidnie papierowego wieczka. Fot: Woda z syfonu Bo kiedyś wodę gazowaną robiło się w domu, a nie przynosiło ze sklepu. Cukierki Irysy, Michałki w pozłotku i kukułki Za Irysami nie przepadałam, za to Michałki i kukułki uwielbiałam! Zwłaszcza te w pozłotku, niedokładnie zawinięte. Były najlepsze! Fot: Fanpage Madame Edith Andruty Co ciekawe, andruty przetrwały do dziś. Andruty Kaliskie to produkt regionalny certyfikowany przez UE. Stały się wręcz wizytówką Polski w Europie i rozsławiają Kalisz, w którym są od lat produkowane ręcznie. Fot: Trzy Znaki Smaku Kolorowe lizaki Sam cukier, ale kto ich nie zna?! Bardzo rzadko, ale czasami można je spotkać przy kasie w marketach. Fot: Spod Lady Vibovit i Visolvit Witaminy, które mogłabym jeść bez przerwy. Zwłaszcza Vibovit. Do dziś kupuję sobie od czasu do czasu opakowanie w aptece i zajadam oblizując palec. Niezapomniany smak <3 Ubolewam tylko nad tym, że już wiele lat temu producent zmienił opakowanie na bardziej nowoczesne i podniósł cenę. Urodzeni w latach 80-tych powinni mieć zniżkę! Fot: Oranżada w woreczkach Z woreczka, który przekuwało się za pomocą cienkiej słomki. W wersji drugiej stanowiła kolorowy proszek, w którym można było odnaleźć mały, kwadratowy rysunek. Fot: Napój Ptyś i oranżada Ciemna, duża butelka zakręcana na kapsel. Bardzo oryginalny smak. Pamiętam go zwłaszcza z wizyt “w gościach”. Ciepłe lody W sklepach społemowskich leżały w dużych kartonach wyłożonych szarym papierem. Jej, ależ to był frykas! Cola Cao Ulubione kakao, powiew wielkiego świata. Dziś niedostępne w Polsce. Przywożę je z Hiszpanii, gdzie bez problemu można je kupić. Smakuje tak samo jak za dawnych lat – jest słodkie i bardziej przypomina w smaku rzadką czekoladę, niż kakao. Ale kto by się tam czepiał? Symbol to symbol. Wafelek Elitesse Trójkątny wafelek oblany czekoladą. Cieńszy i mniejszy od Prince Polo. Miał i ma znakomite opakowanie ukazujące pełne walory produktu. Dziś trudno spotkać taki produkt. Fajnie, że się uchował. Paprykarz Szczeciński i Sałatka Neptun Można było otworzyć puszkę, by myślami przenieść się nad Bałtyk. Fot: Konserwa turystyczna Hit nad hity! Konserwa turystyczna nie wymaga komentarza. Fot: Sokołów Serek “fromager” Kolejny produkt z kategorii nabiał, tym razem polski odpowiednik francuskiego serka fromage. Tata zawsze kupował naturalny, z papryką, a najczęściej z czarnym pieprzem. Zajadaliśmy się nimi na potęgę! Dziś też można je kupić, ale skład pozostawia wiele do życzenia. Suchary beskidzkie Od nich zaczęła się moja miłość do kminku. Kiedyś były pakowane w przezroczyste “korytko” i folię. Dziś została tylko folia, więc można kupić nieco pokruszone. Na szczęście są tak samo pyszne jak dawniej. Czekolada Jedyna, nadziewana truskawkowa i z orzechami laskowymi Hity od Wedla. “Jedyną” można kupić nadal w staroświeckim opakowaniu i, co ciekawe, jest jedyną czekoladą w Polsce pakowaną w pozłotko i pudełko. Fot: Wedel Pierniczki “Uszatki” Jeden z nielicznych smaków dzieciństwa, który przetrwał w niezmienionej formie, opakowaniu i (jak mi się wydaje) składzie. Galaretka Makarena – owocowa arena Zajadanie jej zawsze rozpoczynałam od czerwonych galaretek, na drugi ogień szły zielone, a na koniec zostawiałam sobie smaki cytrusowe i galaretkę ze środka. Szynka konserwowa Krakus Otwieranie jej to był prawdziwy rytuał i magia. Z tyłu opakowania znajdował się kluczyk, który zaczepiało się z boku opakowania. Puszka rozpadała się na dwie części, a w środku była szynka otoczona dużą ilością pysznej galaretki. Za szynką nie przepadałam, ale galaretka była git! Blok czekoladowy Produkt, który można było kupić w sklepie, a jeszcze prościej zrobić w domu. Miał imitować czekoladę i udawało mu się to z dużym sukcesem. Sentymentalny przepis znajdziecie we wpisie blok czekoladowy. Jesteśmy ciekawi jakie są Wasze smaki dzieciństwa. Pamiętacie jakieś inne smaki PRL? Czy na naszej liście są Wasze ulubione rzeczy? Zachęcamy do podzielenia się nimi w komentarzu! Piszcie też, czy można je ewentualnie kupić w dzisiejszych czasach. Do przeczytania, qYYj8kD.
  • u4wjxuy57l.pages.dev/282
  • u4wjxuy57l.pages.dev/112
  • u4wjxuy57l.pages.dev/214
  • u4wjxuy57l.pages.dev/120
  • u4wjxuy57l.pages.dev/194
  • u4wjxuy57l.pages.dev/216
  • u4wjxuy57l.pages.dev/133
  • u4wjxuy57l.pages.dev/216
  • u4wjxuy57l.pages.dev/378
  • lody z lat 90